Café del Sur, to takie miejsce przy parku w kolorze zielonym. To pierwszy dzień w moim nowym meksykańskim domu. To zapach doskonałej kawy i ciasta cytrynowego i niepośpieszne rozmowy. To przyjaźnie uśmiechnięci chłopcy obsługujący spotykających się tu ludzi. To słońce w cieniu i kwiaciarnia na rogu. Paryż, Rzym, Meksyk, a może Warszawa? Sport na ekranie, muzyka świata i gazety o poranku. Bardzo blisko mieszka człowiek, który dzieli się ze mną doświadczeniem życia w tym obcym nadal dla mnie kraju. Ponad 30 lat mojego pośpiesznego oddechu, to jego 30 budowania teatru w pełnym, nie raz męczącym słońcu. Zostawia mi gazety i wycinki, które mają rozwiązać moje dylematy i odpowiedzieć na zbyt dużą ilość pytań, jakie zadaję. Moja wdzięczność, to wspólne rozmowy, pieczenie ciasteczek i uśmiech, który podarowuję. To mój pierwszy bohater z Meksyku – jeden z trzynastu, którzy stali się przewodnikami w tej podróży za ocean i jeden z 26, którzy opowiedzieli mi jak żyją w dwóch światach. I tu zaczyna się moja opowieść o domach w Meksyku i w Warszawie, jakie odkrywam.
Malowniczo, pięknie i wzruszająco- Elu ja chcę do Meksyku! :)
OdpowiedzUsuńKolorowo, różnorodnie i zadziwiająco :)
OdpowiedzUsuńAniu, zapraszam do Ciudad de Mexico - Colonia Benito Juarez; tu rosną kwiaty na drzewach np. teraz przekwita 'Jacaranda mimosifolia' :)