Meksykański dom w Polsce jest jak salsa, tylko nieco mniej
pikantna niż w Meksyku, a jej większa łagodność jest efektem mieszanki dwóch
narodowości w każdej z poznanych przeze mnie tu rodzin. Meksykanie, którzy opowiedzieli mi do
kamery swoje historie, sprawili że moje miasto urodzenia nabrało kolorytu. Wcześniej
Warszawa była dla mnie nieco szara, a dzięki odkryciu Meksyku i Meksykanów kolory stały się bardziej intensywne i żywe.
Co robią moi meksykańscy bohaterowie w Warszawie?
Jest tu zespół muzyków mariachi i wiolonczelista barokowy
bywający DJ-em i organizatorem koncertów. Jest ekonomista, profesor
uniwersytecki studiów latynoamerykańskich. Jest attache ds. kultury, która wróciła już do
Meksyku. Jest właściciel pralni i równocześnie instruktor spinningu. Jest
projektant ogrodów, który żyje pół roku tu i pół tam. Jest malarka prowadząca
własną galerię. Jest księgowa, która wróciła z dzieckiem i polskim mężem do Meksyku. Jest
trener małych piłkarzy na stadionie Legii. I jest pracownik firmy, o której nie
może nic mówić.
Dlaczego przyjechali do Polski i tu zostali?
- na studia i zakochani w Polaku/ Polce kontynuują swoje
kariery zawodowe
- założyli zespół mariachi, a potem również rodziny z
Polkami
- na placówkę dyplomatyczną
- do intratnej pracy, a potem wziął ślub z Polką
- dla kobiety i dzieci, które mają tu lepsze warunki do
nauki.
Motyw przyjazdu do Polski nie zawsze był powodem
pozostania. Nie wiadomo czy będą tu do końca życia, bo większość ma
jednak wizję starości w Meksyku. Brakuje im tu smaku tortilli i wszystkiego co
się wiąże z celebracją życia z rodziną i na ulicy, co w Polsce ma zupełnie inny
smak...
salsa przygotowana w tradycyjnym molcajete